zRABowane serce Dawida
Z dzieciństwa pamiętam słowa piosenki:
“Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma, Ja w tym hobby mam konika, który w stadzie nie jest sam…” Oczywiście, druga część jest już mojego autorstwa, taki ze mnie rymokleta :-D
Parę sezonów temu zostałem obRABowany. Mało tego, sam się zRABowałem. Ten post będzie peanem na cześć jednej z outdoorowych marek, która kupiła mnie swoim podejściem do odzieży i szerzej rozumianego sprzętu outdoorowego. Producent z Wielkiej Brytanii, a nie jakby mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka z rodzimej Rabki ma w swojej ofercie tyle sprzętu, że możecie się stać RABusiami od stóp do głowy. ;-)
Materiały, jakość wykonania, kroje i to, co najważniejsze… de-ta-le… Detale, to właśnie one spowodowały, że postanowiłem, używając pokerowego języka “wejść w to”! Nie żałuję, bo była to jedna z lepszych zakupowych decyzji, jakie podjąłem. Żeby nie było… to nie jest tekst sponsorowany. Żeby nie było… propozycje RAB’a nie są dla wszystkich, a do baryłki miodu dołożę jeszcze jedną łyżkę dziegciu. Tak, jak wszystkim innym producentom i w przypadku RAB’a mówiąc korpogwarą, zdarzają się fuckupy. Nie jest to też JEDYNY producent, którego używam w swoich działaniach. Tak jak wspomniałem na wstępie mam swoje stadko i zamierzam się podzielić spostrzeżeniami na jego temat w następnych wpisach.
ZATEM - ad rem!
Pan Demokryt z Abdery orzekł, że wszystkie wielkie rzeczy tego świata zbudowane są z malusieńkich atomów, a jak coś jest małe, to jest to drobnostka i właśnie o te drobnostki często mi się rozchodzi. No, bo co to za filozofia zrobić kurtkę? Bach, bach rękawy, kaptur, kieszenie nara… Plecak? Bach, bach system nośny, do którego doszywamy worek z zamkami i gotowe. Tak z reguły jest ze wszystkim. Co sprawia, że dany producent wyróżnia się na tle pozostałych? Poza jakością wykonania, to czego poszukuję, to właśnie detale, które zwiększają komfort użytkowania. Taki, w wielu aspektach jest dla mnie RAB. To, że większość modeli kurtek softshellowych ma podniesione kieszenie, dzięki czemu można z nich swobodnie korzystać, mając zapięty pas biodrowy plecaka, albo założoną uprząż wspinaczkową, będzie stanowić, nie tylko o wygodzie użytkowania, ale czasem nawet o bezpieczeństwie. Jeżeli, do tego jeszcze dołączymy wysoką gardę, kaptur, który mogę założyć na kask wspinaczkowy, rowerowy, a jednocześnie jest na tyle dobrze skrojony, że bez kasku dobrze leży i mogę w nim wykonywać ruchy głową, tak, że obracając głowę w lewo, nie widzę kaptura od wewnątrz tylko to, co jest z lewej strony, ma dla mnie bardzo duże znaczenie… Niska waga, świetna ochrona przed wiatrem i mega wysoka oddychalność, w połączeniu z elastycznym materiałem, który po pierwszym włożeniu sprawia wrażenie, jakby był skrojony na mnie, zadecydowały o tym, że RAB Borealis znalazł swoje miejsce w mojej outdoorwej szafie. Ba! Nie tylko w szafie! Jest to jeden z moich ulubionych ciuchów do najprzeróżniejszych aktywności: spacery, trekking, hiking, skituring, wspinanie, jazda na rowerze - wszędzie tam RAB robi robotę! :D Zacząłem się baczniej przyglądać pozostałym propozycjom RAB’a i wiecie co? Warto! Na ten przykład kurtka do biegania Vital Hoody - niespodzianka! Postaram się porównać tę kurtkę z inną, w materiale VIDEO :D. A jak mi video nie wyjdzie, to przynajmniej tekst popełnię :D Nie da się też nie wspomnieć o spodniach, ale o spodniach to dłuższa osobna rozprawa.:D
Jeżeli nie zwracacie uwagi na detale, to zapewne RAB nie zRABuje Waszego serca, ALE jeżeli ma dla was znaczenie to, że dany szew, zamek, pętelka, klamerka, wstążeczka, przelotka, sznureczek, tasiemka jest w danym miejscu po coś, że kąt jego wszycia, przebieg to nie tylko zabieg designerski i ma znaczenie dla komfortu użytkowania, to uważam, że RAB jest dla Was pozycją obowiązkową bardziej niż “Janko Muzykant” w szkole podstawowej do przestudiowania od deski do deski.
“Paaaanie! Drogie te rzeczy!” Odpowiadam - za darmo, umarło! Po taniości są niedogodności! To, czy i kiedy idziemy w półśrodki, jest sprawą indywidualną. Warto jednak pamiętać, że jeżeli za pierwszym razem nie kupimy czegoś, co nam odpowiada w 100%, wliczając w to również walory estetyczne, to ta rzecz, z dużym prawdopodobieństwem nie będzie używana, a pieniądze w przysłowiowym błocie. Druga opcja jest taka, że kupimy dwa razy i wtedy dopiero jest drogo - kupując produkt w sklepie, kupujemy swoją satysfakcję. :-)
Dawid z Tuttu Katowice